Dlaczego mnie nie było i o co chodzi z tym Greyem?!


Dopuściłam się kolejnej dłuższej przerwy na blogu. A dlaczego tak się stało? Na początku roku miałam trochę problemów zdrowotnych, później koniec semestru i sesja na uczelni. Szczęśliwie, udało się zaliczyć wszystko w sumie, bez większych problemów. W międzyczasie udało mi się odwiedzić Kraków z moim chłopakiem podczas piątej rocznicy. Teraz korzystam z wolnego czasu i szczerze mówiąc obijam się jak mogę, choć mam w planach wykorzystać ten czas aby kontynuować czytanie biografii Hitlera. Wracając do drugiej części tytułu posta, to wczoraj udałam się do kina na "50 twarzy Greya". Nie miałam nic zaplanowanego na dzień Walentynek, więc podjęłam spontaniczną decyzję i wybrałam ten film. Przyznam szczerze, że ostatni tydzień nie czytałam chyba o niczym innym a o fali hejtu na ten film i książkę. Wcześniej nie interesowałam się opiniami na ten temat zbytnio. Po tych wszystkich negatywnych opiniach zaczęłam żałować wydanych pieniędzy. Na film poszłam z nastawieniem, że będzie to totalne dno (bo nie pamiętam żadnej pozytywnej opinii, którą bym wcześniej przeczytała). W prawdzie żaden ze mnie krytyk filmowy, ale muszę przyznać, że jednak nie było tak źle. Co mi się spodobało w filmie "50 twarzy Greya"? Muzyka, krajobrazy oraz sceny erotyczne, które były ukazane "ze smakiem". Choć film trwa ok. dwie godziny, to moim zdaniem cała historia toczy się w nim za szybko. Dodatkowo nie podobało mi się zakończenie. Było takie "nijakie". Nie mam niestety porównania z książką. Było kilka fajnych momentów, ale też duża ilość scen była dla mnie po prostu żenująca. Podsumowując uważam, że film jest bardzo średni. To tyle jeśli chodzi o temat 50 twarzy. Sami zdecydujcie, czy chcecie zobaczyć ten film, a jeśli już go widzieliście to dajcie znać co o nim myślicie. Wracając na moment do tematu Walentynek to oświadczam, że niedługo będę grubasem, ponieważ moi bliscy się o to skutecznie postarali. Jeśli chcecie wiedzieć więcej to zapraszam do zajrzenia na mój instagram TU
Poniżej zdjęcia mojego outfitu "walentynkowego". 






spodnie sheinside
parka reserved
koszula oasap
buty stradivarius
torebka mango

Etykiety: