Ostatnie dni sierpnia, dla większości z Was pewnie oznaczają, że za chwilę czas powrócić do szkoły. Dla mnie pierwszy raz oznacza to, że mam jeszcze miesiąc wakacji! Dobra, i tak nie wykorzystam tego czasu jakoś sensownie, zważywszy na to jak moje wieeelkie plany na tegoroczne, dłuższe wakacje legły w gruzach. Pewnie będę wolała się głowić jak to będzie w nowej szkole, z nowymi ludźmi i w ogóle z wszystkim nowym. Niestety czas pędzi nieubłaganie. Pamiętam jak pisałam tutaj o stresie związanym z maturami, a dzisiaj jedynie się z tego śmieję, zadając sobie pytanie "Po co się tak stresowałam?". Super, że teraz na studiach praktycznie co chwilę będę miała takie matury=sesje. Znowu stres "zaliczę czy nie zaliczę?!". Dobra dosyć, bo na samą myśl naprawdę się zestresowałam haha. Tak czy siak może zdarzy się coś ciekawego i pozytywnego w tym długim 5-letnim studenckim życiu. Do tego mam jeszcze miesiąc.
Pogoda powoli zmienia się w jesienną aurę, dlatego postanowiłam, że czas się zaopatrzyć w jakieś swetry. Jako pierwszy chcę Wam przedstawić neonowy różowy i nie wydaję mi się aby ostatnia moda na neony miała na mój wybór jakikolwiek wpływ. Po prostu taki chciałam i już. Co prawda do koloru różowego nie pałałam nigdy żadną sympatią, ale jak widać gust się zmienia. Bardzo często w życiu blogerki sprawdza się powiedzenie "Nigdy nie mów nigdy", zresztą patrząc na otaczających ludzi to nie tylko w życiu blogerki. Tak więc, ten landrynkowy sweter posłużył mi do stworzenia słit outfitu na dzisiejszy dzień. Dobra, przyznaję, wybór spódniczki na wietrzny dzień to nie był dobry pomysł, ale dałam radę.
|
Primark shoes and sweater; Second hand bag and skirt; H&M hat; Oasap tights; Six rings |